piątek, 29 grudnia 2023

Alternatywna rzeczywistość cz. 3 Living Laser

     Stark Tower był jednym z najwyższych budynków Nowego Yorku i to właśnie tam rozgrywała się walka. Tony Stark walczył jako Iron Man z Arturem Parksem, który przez wynalazek stworzony w Stark International stał się Living Laserem. Artur chciał zemścić się na Steinie. Początkowo miał dla niego pracować, ale Stein stwierdził, że jest bezużyteczny. Skradł więc kamizelkę i zaczął jej uzywać w porozumieniu z maggią.

-Arturze przestań - wołał do niego Iron Man.

-Nie wtrącaj się. - Artur zaatakował Iron Mana za pomocą swoich mocy. Odrzuciło go aż kilka metrów do tyłu. Tony nie chcąc być dłużnym oddał mu z repulsorów. Zaskoczyło to Parksa, który spadł na ziemię. Tony podszedł do niego i powiedział:

-Tylko na tyle cie stać?- zaśmiał się i uderzył go raz jeszcze. W jego żyłach płynął gniew, który aktywował się wraz ze zorientowaniem się jakie straty zrobił jego przeciwnik. 

-Przez Steina dzieje się ze mną coś dziwnego-wychrypiał Laser. -To przez Ciebie. Jesteś współwinny-uderzył w niego swoimi mocami. 

W czasie kiedy trwała walka Pepper podbiegła pod budynek Stark International. Chciała wiedzieć jak najwięcej a w szczególności kim jest Iron Man. Z baz FBI nie była w stanie niczego się dowiedzieć. Była bardzo ciekawa kto stworzył tak zaawansowaną technologię i działa na zlecenie tego dupka Steina. Nagle poczuła wibrację w prawej kieszeni i spodziewała się kto dzwoni. Odebrała więc słuchawkę najszybciej jak potrafiła.

-Rhodey jak dostać się do Stark Tower?-zadała szybkie pytanie.

-Pepper! Wracaj do domu. Tam trwa walka zła ze złem. Uciekaj stamtąd!-darł się do słuchawki.

-Nie mogę, muszę się dowiedzieć kim jest Iron Man. - powiedziała z przekonaniem i rozłączyła się. Nagle nad głową usłyszała huk i poczuła spadające  kawałki gruzu. Uciekła  stamtąd a w miejscu, w którym stała spadł Iron Man. Chciała podejść do niego, ale drogę zagrodził jej Living Laser. 

-Spadaj małolato-powiedział na co ta się obruszyła.

-Nie jestem żadną małolatą!

-Idź stąd bo Ci zrobię krzywdę.- zaczął do niej podchodzić, ale Iron Man strzelił z repulsora w jego nogi, przez co się przewrócił.

-Uciekaj! Już! Ostatni raz Cię ratuję.-powiedział Tony twardym głosem nie zwracając w ogóle na nią uwagę. Dziewczyna chciała coś jeszcze dodać, ale na  środku ulicy rozegrała się bitwa. Iron Man uderzał Living Lasera wszystkim co miał i na odwrót. Obie postaci co chwilę lądowały na asfalcie albo ścianie jakiegoś budynku. Walka zdawała się nie mieć końca, gdy jednym ciosem Living Laser powalił Iron Mana. 

-To było ostrzeżenie. Następnym razem odłączę Ci zasilanie i poznamy twoją tożsamość. Jeszcze tu wrócę. - powiedział i rozpłynął się w powietrzu.Pepper podeszła da Iron Mana, ale ten odepchnął ją tak, że niemal nie uderzyła głową  o lampę uliczną. Co za burak.  Pomyślała, ale nie zdążyła tego powiedzieć. Iron Man odleciał i zostawił wszystkich w osłupieniu. Jednoznacznie określili go antybohaterem. Jakiś przechodzień pomógł dziewczynie się pozbierać.

-Zawieźć Cię do szpitala?-spytał blondyn rudej. Spojrzał jej w oczy, na co ta się zarumieniła. 

-Nie trzeba, dzięki. - Chciała się oddalić na co niemal wpadła w słup. Chłopak zaśmiał się pod nosem.

-Chyba nie jestem taki brzydki, żeby dziewczyny przede mną uciekały. Justin. -uśmiechnął się i podał jej rękę. 

-Nnnie-zająkała się.-Pepper, znaczy się Patricia, ale wszyscy mówią na mnie Pepper. Wiem, głupia ksywka ale...

-Urocza.-uśmiechnął się, a na jego policzkach pokazały się dołeczki. - Pozwol, że odprowadzę. - zaproponował niczym gentelmen. Ruda czuła, że nie ma już innej drogi, jak się zgodzić. Delikatnie skinęła, że się zgadza i poszli w kierunku jej domu. 


    Tony po powrocie do zbrojowni omal jej nie rozwalił. Wpadł w taką furię porażki, że prawie rozwalił zbroję. Wszystkie narzędzia i plany były rozwalone po całej zbrojowni. 

-Dlaczego?! Dlaczego jestem taki słaby?! - krzyczał rozwalając kolejne kartki. -A ta dziewczyna? Kim jest, żeby tak się wpierniczać w nie swoje sprawy! 

Przez kolejne kilka godzin bałagan w zbrojowni tylko się pogłębiał. Tony nie mógł zebrać myśli. Rysował nowe plany po czym je targał lub gniótł i wyrzucał gdzieś w przestrzeń. Chciał się zabrać za spawanie nowej części do zbroi, ale spawy były tak krzywe, że rozwalił je bez problemu młotkiem.

-Przecież jak będę robić takie gówno to zginę. - westchnął w końcu zmęczony i poszedł się ładować. Dalej był wkurzony, ale jak na razie nie miał planów autodestrukcji. Ładowanie zwykle nie trwało długo, ale tym razem coś nie działało prawidłowo. Wstał by sprawdzić co jest nie tak i zorientował się, że jego ładowarka jest przegryziona.

-Głupie szczury.-kopnął w krzesło, ale od razu tego pożałował. Trafił idealnie małym paluszkiem, co sprawiło mu większy ból niż uderzenie plecami o Stark Tower. Na usta cisnęło mu się przekleństwo, ale się powstrzymał. Miał  mało energii co zaczęło doskwierać. Poszedł po ładowarkę zapasową  a tę rzucił w kąt. - Komputer zanotuj, że jutro muszę zrobić nową. 

-Dobrze Anthony- Komputer odezwał się na co Tony się uśmiechnął.System, który stworzył zastępowało mu przyjaciół i ojca, którego tak bardzo mu brakowało. -Telefon do Ciebie dzwoni. Whitney Stein. Odebrać?

-Nie. -powiedział od razu. - Wyłącz telefon. Niech wszyscy dadzą mi spokój. -powiedział i położył się na kanapie.


    W tym samym czasie Pepper siedziała na ławce z nowo poznanym chłopakiem.  Już od kilku godzin miała być w domu, ale rozmawiało jej się z nim tak dobrze, nawet lepiej niż z James'em. Pogoda na dworze była piękna, więc nic im nie przeszkadzało. Jedynie chłodny wiatr spowodował, że zrobiło jej się chłodniej na co Justin od razu zareagował.

-Może Cię odprowadzę?

-Nie trzeba. Mieszkam tu za tym budynkiem.- uśmiechnęła się. Nie chciała robić mu kłopotu.-Możesz  zaprosić się na fejsie.-podała mu telefon. Chłopak od razu wziął go i wysłał do siebie zaproszenie. Wpisał jej od razu swój numer telefonu.

-Proszę. -podał jej komórkę.-Wysłałem. A, i od razu wpisałem Ci mój numer telefonu. Możesz puścić sygnał i będziemy mieć do siebie kontakt.

-Dziękuję.-uśmiechnęła się, ale poczuła się jakoś nieswojo.-Będę już uciekać.-powiedziała, na co Justin ją uściskał. Z wrażenia aż wstrzymała oddech - To cześć!- pomachała mu i poszła w stronę domu. 

-Do zobaczenia!- usłyszała i skierowała się do domu.Przyspieszyła kroku, żeby tylko za nią nie poszedł. Był miły, kulturalny, ale i nachalny. Pomimo swoich głupich pomysłów, postanowiła zdystansować chłopaka.

Wyciagnęła z kieszeni telefon i spojrzala na zaproszenia wysłane. 

-Justin...Hammer?!- Krzyknęła. Z zaskoczenia aż upuściła telefon.

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Hej! mam nadzieję,  że zaskoczyłam was chociaż trochę. :)