niedziela, 3 grudnia 2023

Ucieczka czy porwanie. Tragedia czy happy end. cz. 4 Pobudka

 Tony

    Stałem jak wryty patrząc na Pepper, niewiedząc co się dzieje. Nagle zebrali się lekarze i pielęgniarki. Ktoś wyganiał nas z sali, ale byłem w takim szoku, że nie do końca rozumiałem.

-Tato..-poczułem jak ktoś ciągnie mnie za rękę.

-Nie mogę jej zostawić. Nie po tylu latach.-mówiłem do siebie.

-Proszę panów abyście pozwolili nam działać. Pacjentka wymaga natychmiastowej pomocy.-powiedział lekarz na co się ocknąłem i niechętnie wyszedłem z sali. Za mną poszedł James.

Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłonie. Dopiero co ją odzyskałem i już ją stracę. W kieszeni zawibrował mi telefon, który niechętnie odebrałem.

- Halo? -powiedziałem załamanym głosem. Nie zwróciłem uwagi na to kto dzwonił, po prostu odebrałem.

-Tony, skarbie. Gdzie jesteś?-usłyszałem w słuchawce głos mojej drugiej żony. Pepper została uznana za zmarłą 2 lat po tym jak zaginęła. Szukałem jej wszędzie, byłem wszędzie byle tylko ją odnaleźć. Zostawiona kartka na stole o jej ucieczce nie dawała mi spokoju. Później była widziana w Kanadzie, ale trop się zgubił. Po tym czasie się załamałem. Whitney była pod ręką. Pomimo wszystkich złych rzeczy ona po prostu była. Nie wykorzystałem jej. Sama się pchała. Mi było wszystko obojętne. Później zaszła w ciążę i szybki ślub. Do dziś nie wiem, czy to moja córka. Wtedy się nad tym nie zastanawiałem. Myślałem tylko o mojej ukochanej. 

-Nie twój interes. - powiedziałem sucho.  W głowie miałem totalną pustkę. Wiedziałem, że powinienem jej powiedzieć o Pepper. Bałem się, pojawienie Pepper zmieni wszystko. Chciałem, żeby wróciła, a teraz, kiedy jest prostu się boję. 

-Tony, nie ma Cię już długo. Jarvis mi powiedział, że jesteś w Anglii. Czemu mi nie powiedziałeś? - zaczęła z wyrzutem.

-Pepper żyje.-powiedziałem na jednym wdechu i się rozłączyłem. Schowałem twarz w dłonie.

-Tato, mama jest silna. Da rade.- James posłał mi pokrzepiający uśmiech. Widziałem, że sam nie wierzy w to co mówi. Oboje znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. 


Pepper

    Usłyszałam jakieś głosy, ale nie mogłam podnieść powiek. Powiedzieć, że czułam się źle, to mało powiedziane. Czułam się tragicznie. Bolało mnie wszystko, całe ciało, głowa i dusza. 

-Mój syn-wychrypiałam przez zaciśnięte gardło. -Gdzie jest mój syn.

Usłyszałam szelest i otwieranie drzwi. Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. 

-Jestem mamusiu-powiedział do mnie James. W jego głosie słyszałam chrypkę. Jakby płakał.

-Ciii. Już wszystko będzie dobrze.-Powiedziałam, chociaż nie do końca w to wierzyłam. Nie wiedziałam gdzie byłam, co się ze mną stało i jak się tu znalazłam.

-Mamo uciekliśmy. Jesteśmy w szpitalu. Bezpieczni

-Pepper?-usłyszałam nieznajomy głos i udało mi się rozchylić powieki. Białe światło uderzyło mocno. Uroniła kilka łez, które James starł z moich policzków.

-Kim Pan jest?- spytałam cicho, zastanawiając się kim jest brunet stojący przy drzwiach.

 

   ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Krótki rozdzialik ale mam nadzieję, że potrzymam was trochę w niepewności :D

Święta, śnieg i inne cz. 1

     Nowy Jork został zasypany śniegiem. Patrzyłam przez okno gniotąc w dłoniach kawałek papieru świątecznego. Zostało jeszcze 20 dni do wigilii a ja zastanawiam się, co będzie z tymi świętami. Co będzie z nami. Ze mną, Rhodey'm i Tony'm. Skończyliśmy Akademię Jutra i zrobiliśmy sobie przerwę na ochłonięcie po tych wszystkich wydarzeniach. Zdarzyło się tak dużo, a my już nigdy nie będziemy tacy sami. Odkąd wszyscy znają naszą tożsamość odsunęliśmy się od siebie. Chociaż wielokrotnie chciałam porozmawiać z Tony'm to on nigdy nie miał czasu, aż w końcu odsunęłam się całkiem. Złożyłam aplikacje do Tarczy i dalej czekam na odpowiedź. Zbroja Rescue została w zbrojowni. Czasami porozmawiam z Rhodey'm, ale i on zamknął się w sobie. Jego mama dalej gniewa się na nas za ukrywanie przed nią, że to my jesteśmy "blaszakami". Dostał szlaban i chociaż skończył osiemnastkę to dalej jego mama ma nad nim ogromną władzę. Nie mnie to oceniać, w końcu mój tata też wściekł się, że wszystko przed nim zataiłam, że włamywałam się do jego kont i pomagałam Tony'emu zdradzając wrażliwe dane FBI. 

-Pepper, masz gościa.- usłyszałam za plecami głos taty, ale nawet się nie odwróciłam. Wciąż patrzyłam na spadający śnieg. Nie bardzo miałam ochotę na jakiekolwiek odwiedziny.Chociaż z tyłu głowy miałam nadzieję, że to Tony, moje serce przyspieszyło bicie.

-Cześć Pepper - usłyszałam głos Rhodes'a. Zawiedziona odwróciłam się w ich stronę. 

-Cześć James. -wysiliłam się na lekki uśmiech. -Dzięki tato, możesz iść. -Zwróciłam się do taty, który wycofał się w miarę szybko.

James wszedł do środka i zamknął drzwi. Spojrzał na mnie niepewnie. 

-Zmieniłaś się.-stwierdził bez ogródek. Jego mina zmieniła się po wypowiedzenia tego zdania.- Wiem, że od ostatnich wydarzeń minęło sporo czasu. Chciałem cię prosić o przysługę. Chodzi o Tony'ego..

-Nie mogę.-szybko mu przerwałam. Stark złamał mi serce. Dał nadzieję po wygranej walce, po czym zostawił z niczym.- Tony to już zamknięty rozdział-kontynuowałam.- Po ostatnich wydarzeniach nawet się do mnie nie odezwał. Ja.- nie zdązyłam dokończyć, teraz to on mi przerwał.

-On Cię potrzebuje Pepper. Od tamtego czasu zamknął się w pracowni w Stark International. Nie odpowiada na żadne prośby. Minęło już tyle czasu. Pracuje nad czymś, nie wygląda to za dobrze.-Wziął głęboki wdech- Wiem, że Cię zranił, ale to Stark. On nie zna się na uczuciach. Pamietasz jak spotykał się z Withney? Chyba na żadnej randce nie był punktualnie, jeżeli w ogóle był.-zaśmiał się, po czym odchrząknął.- Ale ja nie o tym chciałem.- znowu się zawahał. 

Spojrzałam na niego niezrozumiale. Nie wiedziałam po co wypomianał epizod Tony'ego z Whitney. Wiedział jak bardzo mnie to bolało w tamtym momencie. Chciałam o tym zapomnieć.

-Nie bardzo wiem, do czego zmierzasz.-powiedziałam patrząc na niego ostrzej niż zamierzałam. Zauważyłam, że lekko się wycofał.-Nie interesuje mnie z kim Tony się spotyka, czy spotykał. Blondyna to czyste zło tak jak jej ojciec. 

-Wiem Pepper. Chciałem tylko nawiązać do tego, że jesteś jedyną osobą, która potrafi zmienić Tony'ego. Nawet zbroję zrobił twojego projektu. Nie był przekonany, ale dodał wszystkie ulepszenia które chciałaś. 

Przytaknęłam i lekko się uśmiechnęłam na myśl o zbroi Rescue. Pomimo, że nienacieszyłam się nią długo to i tak brakuje mi jej.

-Porozmawiaj z nim, proszę. Jest grudzień, prawie święta a on dalej nie wyszedł ze zbrojowni.-powiedział a ja przytaknęłam.

-Zrobię co się da. - Odpuściłam.- Możesz już iść, ja za chwilę do niego wyjdę. -uśmiechnęłam się na  co Rhodey również się uśmiechnął i bez słowa wyszedł.

 Zostałam sama z moimi myślami zastanawiając się gdzie znajdę Tony'ego  w Stark International czy w zbrojowni. Zmarszczyłam brwi patrząc na oddalającą się postać przyjaciela. Chciałam do niego krzyknąć, że jego wersja wydarzeń się rozbiegła i nie do końca wiem, gdzie jest Stark i w sumie to śmierdzi mi to podstępem, ale zdążył zniknąć w aucie i odjechać. Spojrzałam na spadający śnieg i wzdrygnęłam się na samą myśl o wyjściu na to cholerne zimno. Nie miałam samochodu a tułaczka autobusami nie napawała mnie uśmiechem.  Nie w taki dzień. Taksówka również nie wchodziła w grę. Zwyczajnie w świecie nie miałam na nią funduszy.Przymknęłam powieki zastanawiając się od czego zacząć poszukiwania Starka i co dokładnie mam mu powiedzieć. 

~~~~

    Świątynia Makluan wyglądała przerażająco zasypana śniegiem na tle ciemnego nieba. Włączyłam latarkę w telefonie mając nadzieję, że nikt mnie nie śledził.  W teorii wszystkich złych pokonaliśmy, ale nigdy nie wiadomo. Cisza w świątyni była przerażająca. Prawie biegiem przemieściłam się do drzwi zbrojowni. Wstukałam kod.

-Kod nieprawidłowy-Usłyszałam i zamarłam. Momentalnie poczułam złość.

-Stark otwieraj te drzwi!-Wydarłam się i zaczęłam bić pięściami w metalowe drzwi.- Do jasnej cholery otwieraj!- Waliłam w drzwi z całych sił. Złość na Starka, która kumulowała się przez ostatnie miesiące tylko wezbrała na sile. 

Z bezsilności opadłam na podłogę. Po moich policzkach płynęły ciurkiem łzy.  Kod, który wstukałam był od zawsze. Tony nigdy go nie zmieniał. Chciałam wybrać numer do Rhodes'a, ale nic nie widziałam. Chciałam wstać, ale usłyszałam kroki. Momentalnie zamarłam i wstrzymałam oddech. Przerażenie zawładnęło moim ciałem i nie byłam w stanie wstać. Próbowałam się ruszyć i  coś powiedzieć, nie potrafiłam. Głosy kroków stawały się coraz głośniejsze i cięższe. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`

Rozdział nowego one shota. Szczerze mówiąc wątpie w to, że będzie to one shot 😆

Po tylu latach niepisania chciałabym do tego wrócić i oto przedsmak. :) 

Weny mam tyle o ile, ale spróbuję  XD Iron Man na zawsze w moim serduszku <3

 

 


 Hej! 

    Wracam po tylu latach na swojego bloga po obejrzeniu całego serialu. Czuje ogromny niedosyt, że były tylko dwa sezony. Jednocześnie ogromny sentyment do tego serialu. Ciekawe czy jest jeszcze ktoś kogo IMAA interesuje tak bardzo jak mnie. Patrząc na tę bajkę po 14 latach jestem pod wrażeniem samej kreski, fabuły, muzyki, po prostu wszystkiego. 

    Po około 8 latach odkąd zaprzestałam działalności na blogu chciałabym do tego wrócić. Nie wiem na ile wróci mi inspiracji, które gdzieś zapisałam i straciłam, i czasu. Brakuje mi wielu fanfiction, które po zamknięciu platformy blogspot który przeniósł się na wordpress zostały usunięte. Moje utracone największe fanfiction, które pewnie miało wiele do poprawy a zapisany plik gdzieś zaginął. Cieszę się na każdy blog o IMAA, który udało mi się odkopać z pamięci.

    Jeśli jakimś cudem trafiliście na ten blog odezwijcie się i oznaczcie swoje blogi, chętnie na nie wpadnę :)


Wasza Pepper