Tony
Stałem jak wryty patrząc na Pepper, niewiedząc co się dzieje. Nagle zebrali się lekarze i pielęgniarki. Ktoś wyganiał nas z sali, ale byłem w takim szoku, że nie do końca rozumiałem.
-Tato..-poczułem jak ktoś ciągnie mnie za rękę.
-Nie mogę jej zostawić. Nie po tylu latach.-mówiłem do siebie.
-Proszę panów abyście pozwolili nam działać. Pacjentka wymaga natychmiastowej pomocy.-powiedział lekarz na co się ocknąłem i niechętnie wyszedłem z sali. Za mną poszedł James.
Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłonie. Dopiero co ją odzyskałem i już ją stracę. W kieszeni zawibrował mi telefon, który niechętnie odebrałem.
- Halo? -powiedziałem załamanym głosem. Nie zwróciłem uwagi na to kto dzwonił, po prostu odebrałem.
-Tony, skarbie. Gdzie jesteś?-usłyszałem w słuchawce głos mojej drugiej żony. Pepper została uznana za zmarłą 2 lat po tym jak zaginęła. Szukałem jej wszędzie, byłem wszędzie byle tylko ją odnaleźć. Zostawiona kartka na stole o jej ucieczce nie dawała mi spokoju. Później była widziana w Kanadzie, ale trop się zgubił. Po tym czasie się załamałem. Whitney była pod ręką. Pomimo wszystkich złych rzeczy ona po prostu była. Nie wykorzystałem jej. Sama się pchała. Mi było wszystko obojętne. Później zaszła w ciążę i szybki ślub. Do dziś nie wiem, czy to moja córka. Wtedy się nad tym nie zastanawiałem. Myślałem tylko o mojej ukochanej.
-Nie twój interes. - powiedziałem sucho. W głowie miałem totalną pustkę. Wiedziałem, że powinienem jej powiedzieć o Pepper. Bałem się, pojawienie Pepper zmieni wszystko. Chciałem, żeby wróciła, a teraz, kiedy jest prostu się boję.
-Tony, nie ma Cię już długo. Jarvis mi powiedział, że jesteś w Anglii. Czemu mi nie powiedziałeś? - zaczęła z wyrzutem.
-Pepper żyje.-powiedziałem na jednym wdechu i się rozłączyłem. Schowałem twarz w dłonie.
-Tato, mama jest silna. Da rade.- James posłał mi pokrzepiający uśmiech. Widziałem, że sam nie wierzy w to co mówi. Oboje znaleźliśmy się w trudnej sytuacji.
Pepper
Usłyszałam jakieś głosy, ale nie mogłam podnieść powiek. Powiedzieć, że czułam się źle, to mało powiedziane. Czułam się tragicznie. Bolało mnie wszystko, całe ciało, głowa i dusza.
-Mój syn-wychrypiałam przez zaciśnięte gardło. -Gdzie jest mój syn.
Usłyszałam szelest i otwieranie drzwi. Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.
-Jestem mamusiu-powiedział do mnie James. W jego głosie słyszałam chrypkę. Jakby płakał.
-Ciii. Już wszystko będzie dobrze.-Powiedziałam, chociaż nie do końca w to wierzyłam. Nie wiedziałam gdzie byłam, co się ze mną stało i jak się tu znalazłam.
-Mamo uciekliśmy. Jesteśmy w szpitalu. Bezpieczni
-Pepper?-usłyszałam nieznajomy głos i udało mi się rozchylić powieki. Białe światło uderzyło mocno. Uroniła kilka łez, które James starł z moich policzków.
-Kim Pan jest?- spytałam cicho, zastanawiając się kim jest brunet stojący przy drzwiach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki rozdzialik ale mam nadzieję, że potrzymam was trochę w niepewności :D