niedziela, 3 grudnia 2023

Święta, śnieg i inne cz. 1

     Nowy Jork został zasypany śniegiem. Patrzyłam przez okno gniotąc w dłoniach kawałek papieru świątecznego. Zostało jeszcze 20 dni do wigilii a ja zastanawiam się, co będzie z tymi świętami. Co będzie z nami. Ze mną, Rhodey'm i Tony'm. Skończyliśmy Akademię Jutra i zrobiliśmy sobie przerwę na ochłonięcie po tych wszystkich wydarzeniach. Zdarzyło się tak dużo, a my już nigdy nie będziemy tacy sami. Odkąd wszyscy znają naszą tożsamość odsunęliśmy się od siebie. Chociaż wielokrotnie chciałam porozmawiać z Tony'm to on nigdy nie miał czasu, aż w końcu odsunęłam się całkiem. Złożyłam aplikacje do Tarczy i dalej czekam na odpowiedź. Zbroja Rescue została w zbrojowni. Czasami porozmawiam z Rhodey'm, ale i on zamknął się w sobie. Jego mama dalej gniewa się na nas za ukrywanie przed nią, że to my jesteśmy "blaszakami". Dostał szlaban i chociaż skończył osiemnastkę to dalej jego mama ma nad nim ogromną władzę. Nie mnie to oceniać, w końcu mój tata też wściekł się, że wszystko przed nim zataiłam, że włamywałam się do jego kont i pomagałam Tony'emu zdradzając wrażliwe dane FBI. 

-Pepper, masz gościa.- usłyszałam za plecami głos taty, ale nawet się nie odwróciłam. Wciąż patrzyłam na spadający śnieg. Nie bardzo miałam ochotę na jakiekolwiek odwiedziny.Chociaż z tyłu głowy miałam nadzieję, że to Tony, moje serce przyspieszyło bicie.

-Cześć Pepper - usłyszałam głos Rhodes'a. Zawiedziona odwróciłam się w ich stronę. 

-Cześć James. -wysiliłam się na lekki uśmiech. -Dzięki tato, możesz iść. -Zwróciłam się do taty, który wycofał się w miarę szybko.

James wszedł do środka i zamknął drzwi. Spojrzał na mnie niepewnie. 

-Zmieniłaś się.-stwierdził bez ogródek. Jego mina zmieniła się po wypowiedzenia tego zdania.- Wiem, że od ostatnich wydarzeń minęło sporo czasu. Chciałem cię prosić o przysługę. Chodzi o Tony'ego..

-Nie mogę.-szybko mu przerwałam. Stark złamał mi serce. Dał nadzieję po wygranej walce, po czym zostawił z niczym.- Tony to już zamknięty rozdział-kontynuowałam.- Po ostatnich wydarzeniach nawet się do mnie nie odezwał. Ja.- nie zdązyłam dokończyć, teraz to on mi przerwał.

-On Cię potrzebuje Pepper. Od tamtego czasu zamknął się w pracowni w Stark International. Nie odpowiada na żadne prośby. Minęło już tyle czasu. Pracuje nad czymś, nie wygląda to za dobrze.-Wziął głęboki wdech- Wiem, że Cię zranił, ale to Stark. On nie zna się na uczuciach. Pamietasz jak spotykał się z Withney? Chyba na żadnej randce nie był punktualnie, jeżeli w ogóle był.-zaśmiał się, po czym odchrząknął.- Ale ja nie o tym chciałem.- znowu się zawahał. 

Spojrzałam na niego niezrozumiale. Nie wiedziałam po co wypomianał epizod Tony'ego z Whitney. Wiedział jak bardzo mnie to bolało w tamtym momencie. Chciałam o tym zapomnieć.

-Nie bardzo wiem, do czego zmierzasz.-powiedziałam patrząc na niego ostrzej niż zamierzałam. Zauważyłam, że lekko się wycofał.-Nie interesuje mnie z kim Tony się spotyka, czy spotykał. Blondyna to czyste zło tak jak jej ojciec. 

-Wiem Pepper. Chciałem tylko nawiązać do tego, że jesteś jedyną osobą, która potrafi zmienić Tony'ego. Nawet zbroję zrobił twojego projektu. Nie był przekonany, ale dodał wszystkie ulepszenia które chciałaś. 

Przytaknęłam i lekko się uśmiechnęłam na myśl o zbroi Rescue. Pomimo, że nienacieszyłam się nią długo to i tak brakuje mi jej.

-Porozmawiaj z nim, proszę. Jest grudzień, prawie święta a on dalej nie wyszedł ze zbrojowni.-powiedział a ja przytaknęłam.

-Zrobię co się da. - Odpuściłam.- Możesz już iść, ja za chwilę do niego wyjdę. -uśmiechnęłam się na  co Rhodey również się uśmiechnął i bez słowa wyszedł.

 Zostałam sama z moimi myślami zastanawiając się gdzie znajdę Tony'ego  w Stark International czy w zbrojowni. Zmarszczyłam brwi patrząc na oddalającą się postać przyjaciela. Chciałam do niego krzyknąć, że jego wersja wydarzeń się rozbiegła i nie do końca wiem, gdzie jest Stark i w sumie to śmierdzi mi to podstępem, ale zdążył zniknąć w aucie i odjechać. Spojrzałam na spadający śnieg i wzdrygnęłam się na samą myśl o wyjściu na to cholerne zimno. Nie miałam samochodu a tułaczka autobusami nie napawała mnie uśmiechem.  Nie w taki dzień. Taksówka również nie wchodziła w grę. Zwyczajnie w świecie nie miałam na nią funduszy.Przymknęłam powieki zastanawiając się od czego zacząć poszukiwania Starka i co dokładnie mam mu powiedzieć. 

~~~~

    Świątynia Makluan wyglądała przerażająco zasypana śniegiem na tle ciemnego nieba. Włączyłam latarkę w telefonie mając nadzieję, że nikt mnie nie śledził.  W teorii wszystkich złych pokonaliśmy, ale nigdy nie wiadomo. Cisza w świątyni była przerażająca. Prawie biegiem przemieściłam się do drzwi zbrojowni. Wstukałam kod.

-Kod nieprawidłowy-Usłyszałam i zamarłam. Momentalnie poczułam złość.

-Stark otwieraj te drzwi!-Wydarłam się i zaczęłam bić pięściami w metalowe drzwi.- Do jasnej cholery otwieraj!- Waliłam w drzwi z całych sił. Złość na Starka, która kumulowała się przez ostatnie miesiące tylko wezbrała na sile. 

Z bezsilności opadłam na podłogę. Po moich policzkach płynęły ciurkiem łzy.  Kod, który wstukałam był od zawsze. Tony nigdy go nie zmieniał. Chciałam wybrać numer do Rhodes'a, ale nic nie widziałam. Chciałam wstać, ale usłyszałam kroki. Momentalnie zamarłam i wstrzymałam oddech. Przerażenie zawładnęło moim ciałem i nie byłam w stanie wstać. Próbowałam się ruszyć i  coś powiedzieć, nie potrafiłam. Głosy kroków stawały się coraz głośniejsze i cięższe. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`

Rozdział nowego one shota. Szczerze mówiąc wątpie w to, że będzie to one shot 😆

Po tylu latach niepisania chciałabym do tego wrócić i oto przedsmak. :) 

Weny mam tyle o ile, ale spróbuję  XD Iron Man na zawsze w moim serduszku <3

 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz